piątek, 14 października 2011

Wspomnienia

Dzisiaj w związku z niezbyt przyjemną pogodą. Przypomniałam sobie o zwierzaczkach jakim znalazłam dom :)

Mój piesek Kogel , to owczarek niemiecki, przybłąkał się w Sylwestra już prawie dwa lata temu. Nazwany na cześć filmu Kogel- mogel , który leciał wtedy w telewizji gdy postanowiliśmy go wpuścić do domu. Już tak został. Wspaniały mądry pies. Czasem wydaje mi się że rozumie więcej niż niektórzy ludzie. Niesamowicie wyczuwa emocje. Jest troszke leniwy i nie lubi zbyt długich spacerów. Jest bardzo posłuszny i rozważny, nigdy nie zaczepia innych psów. Miałam raz okazje zobaczyć go w nieco innej sytuacji, gdy napadł go inny wilczur, było bardzo nieprzyjemnie, ale mimo starszego wieku mój Kogel zmiażdżył łotra który mnie ugryzł. Uciekał aż się za nim dymiło.

Później była Najsi, nazwana tak gdyż była niezwykle sympatyczną psiną . Od ang. nice. Znalazłam ją w drodzę z Zakopanego do domu. Była obrzydliwie wychudzona. Rzadka sierś , łzawiące oczy. Najpierw uciekła gdy wysiadłam z samochodu, biegała po łące w tą i z powrotem, to było pustkowie. Ktoś wyrzucił ją z auta, wyglądała jakby nie jadła tydzień może więcej. Była przerażona i nieufna. W końcu przyszła do mnie. Wzięłam ją na ręce była lżejsza niż moje koty, lekka jak piórka. Ależ mi było wtedy przykro że ktoś jej to zrobił. Wzięłam ją do domu. Rodzice byli niezadowoleni, ale w duchu wiedziałam, że wszystko się ułoży. Była to kłopotliwa sytuacja, dwa koty pies samiec i kolejny piesek suczka. Małe zoo. Postanowiłam ją wyleczyć, zaszczepić, dożywić i znaleźć jej dom. Z początku nie wiedziałam od czego zacząć. Dzwoniłam do gazet , do Urzędu Miasta, na Policje, nikt nie chciał jej pomóc. W ostateczności Urząd powiedział, że wezmą ją do schroniska albo uśpią. TRAGEDIA ! Co za państwo nieczułe...


Wziełam się w garść i postanowiłam użyć internetu do znalezienia jej domu. Trwało do około trzech tygodni. Była śliczną sunią, wszyscy sąsiedzi nazywali ją damą, bo ruszała się tak zwiewnie i zgrabnie ;) hehe mogłabym się od niej uczyć:P Najsi znalazła wspaniały dom w Płocku. Rodzina z 12-letnią dziewczynką pokochała Najsi.


Kolejnym zwierzaczkiem któremu znalazłam dom był mały kiciuś. Skarb ! Tato przywiózł go gdy miał jakieś dwa tygodnie. Znalazł go w Bieszczadach w jakimś opuszczonym domu. Był mokry i piszczał, szukał matki, ale jej nie było. Reszta kociąt najprawdopodobniej nie przeżyła. Było to śliczne kocie w biało czarne łatki. Bardzo bystry. Jak to kocie szalał i zaczepiał starszych domowników Haska i Krawata. Nie widać było po nim smutku, był za mały by wiedzieć co się z nim działo. Był ze mną w Krakowie przez tydzień, ale mieszkanie okazało się być za małe i kocie szybko się znudziło. Szkoda...chciałam go zatrzymać, naprawdę go pokochałam. Po miesiącu znalazłam mu dom. Ciężko było mi się z nim rozstać, ale chciałam dla niego jak najlepiej więc wybrałam dom z ogródkiem, gdzie będzie mógł szaleć do woli ;)

Przepisy na jesienną PARTY

Dzisiaj przepis na przystawkę na impreze:) a mianowicie paszteciki ze szpinakiem i mięsem z soczewicą. Dzisiaj wybieram się na spotkanie z przyjaciółmi i w związku z tym, iż oni zawsze chwalą się umiejętnościami kulinarnymi , tym razem ja postanowiłam coś przyszykować. Będą to małe śliczne paszteciki z ciasta francuskiego pieczone w piekarniku.

Składniki:

Farsz nr 1 :
- szpinak 3/4 mrożonki
- 3 ząbki czosnku
- łyżeczka masła
- 1/3 sera feta
- sól
- czarny pieprz w dużej ilości ( ma być na ostro)

Farsz nr 2 :

- mięso wołowe mielone ( 50 g )
- soczewica ( dwie łyżki) zielona ugotowana

Farsz nr 1 bardzo prosty w przygotowaniu, najpierw rozpuszczamy na patelni masło, dodajemy szpinak i smażymy aż się odmrozi , dodajemy czosnek a na końcu przyprawy. Schładzamy. Do szpiaku dodajemy ser feta i mieszamy.

Farsz nr 2 wymaga więcej poświęcenia. Najpierw namaczamy  soczewice conajmniej pół godziny w wodzie. Później gotujemy w wodzie osolonej. Jakieś 40 minut. Wody dwa razy tyle co soczewicy, powinna się wchłonąć, jeśli jej trochę zostanie to odcedzamy. Soczewicę należy próbować w czasie gotowania aby nie była papkowata a pozostała w swojej pierwotnej formie czyli nie za miękka.
Mięso wcześniej przyprawiamy : czerwoną słodką papryką, tabasco, kminem rzymskim, oregano, solą. Następnie smażymy krótko aby zbrązowiała.
Następnie zdejmujemy z ognia mięso i mieszamy z uprzednio ugotowaną soczewicą.

Ciasto francuskie zakupiłam w sklepie, gdyż nie potrafię sama go tak dobrze wykonać.
Tniemy ciasto na kwadraciki tej samej wielkości i ładnie składamy jak na zdjęciu. Można w zasadzie puścić wole fantazji. Nakładamy farsz na środek kwadracika i sklejamy. Ciasto z góry smarujemy jajkiem roztrzepanym aby miało ładniejszy kolor.




Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni i wkładamy na 10 minut paszteciki . Voila ;)