piątek, 30 września 2011

Back to Cracow - city of blinding lights

Kolejny rok przede mną. Zaplanowany ambitnie, na doskonaleniu ciała dla rozrywki i zdrowia, doskonaleniu języków dla samozadowolenia, dla przyszłości, doskonaleniu umysłu z powinności i ambicji. Plany to jedno, a wykonanie ich - drugie. Mam nadzieje, że przynajmniej połowa się uda.

Z lżejszych tematów... udało mi się kupić kilka ciuchów na nowy sezon, za niewielkie pieniądze i znalazłam swoje nowe powołanie - robie kremy. Wspaniała sprawa, nareszcie mam swój idealny kosmetyk. Wszystko zakupiłam na stronie http://www.zrobsobiekrem.pl/ . Mamie sprawiłam mocne przeciwzmarszczkowe kremy, a sobie krem pod oczy oraz aloesowy żel łagodzący oraz wspaniały hydrolat z róży, który pachnie tak pięknie, że mogłabym używać go zamiast perfum. Można naprawdę się pobawić i tym samym zrobić coś pożytecznego dla swojej skóry i portfela.



Wakacje dla mnie skończone, będę tęsknić za zwierzaczkami, wieeelkim łożem i rodzicami, po prostu za moją spokojną, zieloną''leśniczówką''. Teraz powrót do hałasu karetek, samolotów, studenckich imprez, do wiecznie zatłoczonych tramwajów, spóźniajacych się autobusów, ironicznych wykładowców... ale też większych możliwości działania i spędzania czasu.

piątek, 23 września 2011

Recenzje

Dzisiaj postanowiłam zrobić recenzje trzech podkładów. Mam je już wystarczająco długo by móc je obiektywnie opisać.

Mam cerę mieszaną, suchą na policzkach a w strefie T lekko świecącą. Oprócz tego mam lekko zaczerwienione policzki więc szukam podkładu, który wyrównuje koloryt skóry.

Zacznijmy od podstawy czyli podkładów:

1. Podkład matujący - Yves Saint Laurent ( matt touch foundation ) cena ok. 170 zł
2. Podkład kryjący - Deborah ( 24 Ore perfect ) cena ok. 60 zł
3. Podład wyrównujący koloryt lekki, naturalny - Vichy ( Aera teint pure ) cena ok. 70 zł


ad. 1 )

Jest to podkład z wyższej półki, więc należy oczekiwać od niego dużo. Z tym podejściem rozpoczynałam przygodę z ów kosmetykiem.
Wizualnie nie zachwyca, zwykła miękka tubka zakończona nakrętką w kolorze złotym, plus opakowania to to że łatwo wyciska się odpowiednią ilość podkładu. Opakowanie jednak nie jest zbyt eleganckie.
Konsystencja podkładu w formie lekkiego musu, naprawdę zniewalająca ! Rozprowadza się świetnie, zapachu prawie nie czuć. Wystarcza niewielka ilość podkładu aby widocznie wyrównać koloryt skóry. Podkład świetnie dopasowuje się do odcienia cery. Dlatego też, możemy używać tego samego koloru w zimie i w lecie. Posiada skromny filtr SPF 10. Co więcej, podkład podczas nanoszenia jest prawie niewidoczny, dużo jaśniejszy, później lekko ciemnieje dostosowując się do cery - brzmi magicznie, ale odkryłam ten sekret. Podkład jest prawie bezbarwny, to znaczy że ma mało pigmentu koloryzującego, a jedynie beztłuszczową formułę, nie zatykającą porów, którą pokrywa się twarz zapewniający mat i lekkie wyrównanie kolorytu. Jeśli chodzi o trwałość to wytrzymuje dosyć długo, ale z uwagi na lekkość nie polecam na nocne imprezy. Dla osób szukających mocnego krycia nie sprawdzi się. Jak dla mnie podkład wart swojej ceny.

PLUSY
- SPF 10
- konsystencja
- lekkość
- matowienie
- wyrównany koloryt

MINUSY
- uwidacznia suche skórki
- wysoka cena

ad. 2 )

Podkład w szklanych opakowaniu z pompką , wizualnie bardzo ładny. Piękny zapach, który długo czuć na twarzy. Konsystencja dosyć gęsta, odpowiednia dla mocno kryjącego podkładu.
Podkład rozprowadzać należy od razu gdyż szybko zasycha, bardzo dobrze kryje. Należy uważać przy doborze koloru, gdyż znacznie ciemnieje na twarzy. Ja posiadam odcień FAIR ( 1 ) jest najjaśniejszy i w zimie wydawał się być nawet za ciemny. Choć rzeczywiście mam bardzo jasną cerę.
Jak dla mnie jest to podkład zbyt ciężki by używać go na co dzień, sprawdza się jedynie w małych ilościach lub w większych na większe wyjścia i właśnie na specjalne okazje go polecam. Nie należy martwić się o efekt maski, gdyż jest to podkład dopracowany jakościowo i trzymający standardy włoskiej marki Deborah. Rzeczywiście jest bardzo trwały, może nie 24 godziny, ale 12 owszem.

PLUSY
- zapach
- trwałość
- opakowanie
- krycie

MINUSY
- ciężki ( może zapychać pory)
- trudno dobrać odpowiedni kolor

ad. 3)
Podkład Vichy, ma być nie tylko zwykłym fluidem ale również dermokosmetykiem leczącym. Przeznaczony jest do cery mieszanej, z tej samej serii można nabyć podkład do cery suchej. Opakowanie, podobnie jak Deborah ładne, szklane z pompką.
Podkład rzeczywiście lekki, przyjemny w użyciu pomijając brzydki zapach. Konsystencja rzadka, nie możliwy efekt maski. Cera jakby rozjaśniona, nawilżona a koloryt wyrównany. Jak nazwa wskazuje jest to kosmetyk zapewniający naturalność więc nie kryje za dobrze. Nie jest jednak zbyt trwały więc w ciągu dnia należy poprawiać makijaż. Nie zauważyłam również aby kosmetyk w jakiś sposób poprawił stan mojej skóry.

PLUSY
- opakowanie
- lekkość

MINUSY
- słabe krycie
- słaba trwałość
- drażniący alkoholowy zapach

Podsumowując :

Najlepszy podkład lekki a zarazem wyrównujący i matujący to Yves Saint Laurent, najgorszy i moim zdaniem nie wart ceny to Vichy.

niedziela, 18 września 2011

must be the music

po oglądnięciu ów programu, muszę przyznać, że przyciąga zdecydowanie większe talenty niż podobne tvnowskie produkcje. Może to z powodu bardziej przychylnego jury? Spotkanie z Kubą Wojewódzkim rzeczywiście może odstraszać. W każdym bądź razie, nie za często oglądam programy tego typu, gdyż wieją tandetą i są po prostu wyreżyserowane, brak im autentyczności , to dzisiejszy występ tego Pana - beatboxera o tak niepozornym wyglądzie mnie zaszokował w pozytywnym znaczeniu tego słowa. To było mistrzostwo! Zaczęłam się zastanawiać jak to możliwe, że taki talent marnuje się na budowie, przecież to artysta ! Jak to możliwe, że promowani są ludzie, którzy głosik mają jak myszka, w główce pusto i czasami nawet aparycją nie nadrabiają. Nie będę tu rozważać na temat sprawiedliwości, bo nie jedni wielcy nie znaleźli na nią środka , ale krew mnie zalewa na samą myśl o tym, jak to wszystko źle funkcjonuje !

czwartek, 15 września 2011

Strój na wieczór wrześniowy

Gdy byłam młodsza wypierałam się tego iż podoba mi się kolor różowy - kojarzył mi się wtedy z Britney czy Dodą, czyli banalnie, prosto, tandetnie, przesadnie słodko. Teraz gdy mniej obchodzi mnie zdanie innych, stawiam naprawdę na to w czym się czuję po prostu ładnie i pewnie. Dlatego też uwielbiam kolor liliowy, kremy, beże, jasne popielate róże, szarości.

tak więc:   kurtka - bazarek
                bluzka - Mohito
                spodnie - Bershka
                buty - bułgarski bazarek
                torebka - Luis Vuitton

wtorek, 13 września 2011

Zupa - mus groszkowa.

Pyszna zupka mus z grzankami czosnkowymi !

Zupa:

- 2 puszki groszku zielonego
- 3 spore marchewki
- 2 ziemniaczki
- 1 kostka rosołowa
- pół śmietanki 30%
- łyżka masła
- łyżka oliwy
- 2 cebule
- 3 ząbki czosnku
- przyprawy : sól, pieprz, gałka muszkatałowa, curry, zioła prowansalskie


Grzanki czosnkowe:

- bułeczki
- pół masła
- 5,6 ząbków czosnku
- łyżeczka pieprzu ziołowego
- pół łyżeczki soli


Na patelni rozgrzewamy oliwę i smażymy cebulę pokrojoną w kostkę oraz 1 ząbek czosnku, gdy się zeszkli dodajemy marchewke pokrojoną w kostkę oraz masło. W tym samym czasie gotujemy 2 litry wody i wrzucamy kostkę rosołową, następnie ziemniaki pokrojonę w kostkę. Gdy marchewka troszkę mięknie dodajemy zawartość patelni do wody, gotujemy 20 minut , następnie wrzucamy do garnka groszek. Gotujemy 5 minut, wyciskamy resztę czosnku i miksujemy zupę na mus. Na końcu wlewamy śmietankę i przyprawiamy do smaku. Ja zawsze stosuje ich sporo, ( np. łyżeczke gałki, dwie łyzeczki ziół i łyżeczke curry, sól wedle uznania) , bo według mnie to przyprawy czynią potrawę.

Jeśli chodzi o grzanki czosnkowe są banalnie proste! Masło musi być miękkie więc nalezy pamiętać o wcześniejszym wyciągnięciu go z lodówki. W miseczce mieszamy masło z solą i pieprzem ziołowym, wyciskaczem do czosnku rozgniatamy czosnek do masła, mieszamy. Masłem smarujemy bułeczki i zapiekamy w piekarniku. 

Bon appetit !


piątek, 9 września 2011

Nowy rok akademicki już tuż tuż...

Z tej okazji, znowu rozpoczynam poszukiwania pracy dorywczej, graniczące z cudem... nadal pozostaje mi jedynie hosting.
Kolejne zmiany w wynajmowanym przeze mnie mieszkaniu... gdyż bardzo szybko nudzą mi się wnętrza. Także w tym roku szykuje się przemeblowanie , nowe biurko , regał... i może pozbędę się słodkiego różu na rzecz chłodnej lilii lub fioletu. Hmm?

Rozpocznie się również nowy sezon odzieżowy :D Dlatego myślę o uprzątnięciu szafy, pozbyciu się zbędnych ubrań i zakupieniu kilku nowych . Priorytet stanowić tu będzie : a ) żakiet b) sweterek c) wygodne wysokie botki do chodzenia na co dzień d) biała koszula e) krótka spódniczka z grubej tkaniny w jakimś jasnym kolorze, np. wielbłądzim. Gdzie znaleźć to wszystko w przystępnych cenach? Nie mogę wydawać pieniędzy na tak błahe rzeczy, gdyż szykują się naprawdę ważne wydatki ;)

niedziela, 4 września 2011

Słonecznie...;)

promienie słońca i wysoka temperatura to to co Marciochy lubią najbardziej. Oby prognozy się nie sprawdziły i jeszcze były szanse na naładowanie baterii na jesienne i zimowe dni. Już się boję na samą myśl o moich sezonowych depresjach. Słońce nie odchodź!

Ostatnio miałam okazję być gościem na weselu. Nie miałam czasu wcześniej przygotować kreacji więc dosłownie dzień wcześniej znalazłam tę sukienkę.
Zwykła, koktajlowa sukienka, ale uroczo podkreślająca talię - granatową kokardką. Ponadto ma mocny koralowy odcień i ładnie prezentował się w tłumie modnych w tym sezonie kolorów typu nude. Do sukienki dobrałam wysokie czółenka w kolorze beżowym. Zapewne nie pozwoliłabym sobie na taki kolor sukienki , gdybym nie zażyła wcześniej dwutygodniowych kąpieli słonecznych w Bułgarii ;) Moja skóra w wersji ze stycznia wyglądałaby tu tragicznie.


Codziennie wchodzę na missuniverse.com aby oddać głoś na piękną Rozalię Mancewicz, ażeby dostała się do finału i wygrała konkurs! uważam, że od wielu lat nie było tak pięknej polskiej kandydatki, przede wszystkim reprezentuje słowiański typ urody, w końcu tak doceniany na świecie ;)
http://www.missuniverse.com/members/profile/599559/year:2011